poniedziałek, 9 lipca 2012

Burza

Wczoraj byłam w Koziegłowach u chrzestnej a za razem babci na obiadku :) i po powrocie w słoneczną póki co...pogodę wybrałam się z Gosią do kościoła na 18. Wszystko pięknie,ładnie gdyby nie fakt,że w połowie mszy zaczęło grzmieć. I tak pomyślałam ,,może do końca przejdzie" ...Msza się skończyła a na dworze działo się coraz gorzej,pompa na maxa i burza. W końcu po jakiś 40 minutach,światło w kościele zgasło i był bardzo ,,romantyczny" klimacik. W końcu po godzinie,gdy już troszkę przestało nadszedł czas powrotu :) i wracałam ścieżką na przeciwko przedszkola,przystanku(HOTELE)a tam po prostu pogoria ... tylko jeden pas był ,,nie zalany". Pierwszy raz coś takiego widziałam na żywo. Chwilkę z Gosią stanęłam i myślałam,że najgorsze za nami a tu w pewnej chwili znów ,,KAPUŚNIACZEK". Jak wróciłam to w butach miałam Bajkał ... A na moim osiedlu powstała pogoria V :D Niestety to jeszcze nie koniec takiej pogody...

Spisak : http://www.facebook.com/karolina.janczyk#!/photo.php?fbid=265343116903332&set=a.265343090236668.49098.100002829369737&type=1&theater

Wybaczcie,ale ten post wyjątkowo bez mich fotek :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz